W sobotnie popołudnie na Hożą przyjechała Hanza Goleniów. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla gospodarzy.

W XVI kolejce szczecińskiej A-klasy grupy 3 zobaczyliśmy starcie robiących odważne kroki ku szóstemu miejscu Czarnych z mającą nadzieje na pierwszą dziesiątkę Hanzą. Dwa zespoły, które głowami są już w przyszłym sezonie, jedna bramka, beznadziejna pogoda. Na pierwszy rzut oka brzmi niezbyt zachęcająco, ale ten kto był na meczu wie, że emocji nie zabrakło.

Pierwsza połowa przypominała zimny, środowy wieczór w Stoke. Ulewa była taka, że granie piłki po ziemi kończyło się zwykle tym, że piłka stawała metr od wykonującego zagranie, więc obie drużyny bardzo szybko przerzuciły się na futbol bardziej bezpośredni. Deszcz zamiast ustawać, narastał, tak samo jak napór Czarnych, którzy raz po raz podchodzili do wykonywania rzutów rożnych. Niestety żaden nie zakończył się golem, chociaż po jednym z nich, gdy bramkarz wypiąstkował piłkę przed siebie dopadł do niej Maciej Kaczmarek i precyzyjnym strzałem próbował zaskoczyć bramkarza rywali, ale strzał niestety miał za mało mocy, by znaleźć się w bramce. Czy zła pogoda jest dla naszych zawodników problemem? Okazało się, że tylko w aspekcie technicznym, bo jeżeli chodzi o wolę walki i zaangażowanie Czarnych można było być pod niemałym wrażeniem tego, ile serca zostawiali na boisku. Wślizgi, walka bark w bark, tak jakby deszczu nie było. To co mogło imponować w pierwszej połowie to gra defensywna. Do szatni wszyscy nasi zawodnicy schodzili brudni i cali w błocie, jedynie Kucharczyk był tylko mokry i przemarznięty, bo nasza obrona nie pozwoliła, żeby musiał się napocić.

Skończyła się pierwsza połowa, skończył się deszcz i wyszło słońce, chociaż płyta boiska przypominała bardziej sławny basen na Narodowym niż boisko piłkarskie. Ale zgodnie ze starą prawdą, dobry piłkarz musi zagrać w karierze w co najmniej jednym meczu piłki wodnej. Druga część spotkanie zaczęła się lepiej dla Hanzy. Groźnie kontrowali, mieli rzut wolny z bliskiej odległości, ale nasza defensywa spisywała się klinicznie, po włosku. Goście próbowali przejąć inicjatywę, więc Czarni nastawili się na kontrataki i jeden z nich zakończył się piękną bramką. W bocznym sektorze do piłki dopadł Dammeyer, chciał przedrzeć się w pole karne, ale został sfaulowany, sędzia jednak nie użył gwizdka, co wykorzystał nasz kapitan. Łukasz Malinowski z pierwszej piłki posłał dośrodkowanie “na nos” do Śliwki, który uderzył lewą nogą w okienko bramki. Przepiękna bramka, nie wiadomo co było lepsze, podanie, czy wykończenie. Po bramce Czarni postanowili zamknąć mecz i rzucili się do ataku, z dystansu próbował Suwalski, niestety nieskutecznie. W międzyczasie trener Cicio zdecydował się na zmiany. Na boisku pojawił się Sakhvon, Klecha, Hałaczek i Wolak. Tempo gry mocno spadło, obie drużyny miały za sobą ogrom pracy i walki. Piłkarze Hanzy poczuli upływający czas i postanowili rzucić się do ataku. Jeden z nich mógł skończyć się wyrównaniem, ale z zamieszania w polu karnym zwycięsko wyszli gospodarze, którzy w jednej akcji dwa razy wybijali piłkę z linii bramkowej.

Do końca meczu już nic się nie zmieniło. Mimo angielskiej pogody i braków kadrowych Czarni umacniają się na siódmym miejscu, utrzymując dobrą passę w lidze. Teraz pierwszy zespół będzie pauzował, więc wszystkie oczy zwrócone będą na B-klasę i drugi zespół, który również walczy o szóste miejsce.

Czarni Szczecin - Hanza Goleniów 1:0 (0:0)

Skład: Kucharczyk - Kozłowski (Klecha), Budzyński, Sosnowski, Malinowski (k.), Szymoński - Maciej Kaczmarek, Młynarczuk (Wolak), Suwalski (Sakhvon), Dammeyer (Hałaczek) - Śliwka

Bramki: Śliwka (as. Malinowski)

Angielska pogoda, włoska robota

23 maja 2022

Oficjalna strona Czarnych Szczecin

SPONSORZY CZARNYCH:

PRZYJACIELE CZARNYCH:

PARTNERZY TECHNICZNI CZARNYCH:

PARTNERZY STRATEGICZNI CZARNYCH:

PARTNER GŁÓWNY CZARNYCH:

Wszystkie prawa zastrzeżone 
© Czarni Szczecin 2023