Dwie zdobyte bramki oraz solidna postawa zespołu wystarczyły tylko na remis. Nasz zespół odrobił zaległe spotkanie, które w swojej historii miało aż pięć różnych terminów. Ostatecznie zagrano w długi weekend, choć wcześniej do spotkania nie doszło 18 września, 4 ani 11 grudnia a także 5 marca.

Czarni przystępowali do meczu po serii dwóch zwycięstw. Poprzedni mecz w Przecławiu zakończył się dramatycznym, remisem dzięki rzutowi karnemu przyznanemu gospodarzom w doliczonym czasie gry. W rewanżowym spotkaniu również nie zabrakło emocji. Gospodarze chcieli umocnić swoją pozycję w pierwszej połowie tabeli, za to goście, którzy przed meczem tracili 6 punktów do lidera, mieli nadzieje na zmniejszenie dystansu punktowego i pozostanie w grze o awans. Oba zespoły musiały mierzyć się z majówkowymi absencjami, ale na całe szczęście samo widowisko było utrzymane w wysokim tempie i obfitowało w sytuacje bramkowe i same bramki.

Początek meczu już zwiastował, że będzie to mecz walki o każdy centymetr boiska. Pierwszą groźną sytuacje mieli goście, ale świetną interwencją po strzale znanego z Ekstraklasowych boisk Przemysława Pietruszki, popisał się bramkarz Czarnych, Grzegorz Kucharczyk, który jak się później okazało miał w tym meczu pełne ręce roboty. Na szczęście to gospodarze pierwsi skierowali piłkę do bramki rywala. Środkowy pomocnik Czarnych, Jakub Zarzycki odzyskał piłkę w centralnej części boiska i został sfaulowany. Do rzutu wolnego podszedł kapitan Łukasz Malinowski i zagrał dokładną piłkę na piąty metr od bramki bramkarza rywali, obrona gości kompletnie się pogubiła i odpuściła krycie, a takich prezentów nie marnuje Lubiński, który bezlitośnie wykorzystał stagnację formacji obronnej Przecławia i głową skierował piłkę do bramki. Czarni nabrali wiatru w żagle, kibice się ożywili, ale nie przełożyło się to na konkrety, bo to goście mieli szansę na wyrównanie, ale Kucharczyk znowu był na posterunku, broniąc piekielnie mocny strzał Pietruszki z ostrego kąta. Goście wciąż naciskali, w wyniku czego próba interwencji stopera Czarnych, Sosnowskiego skończyła się nieprzepisową interwencją i sędzina Zofia Skubiak wskazała na jedenasty metr.  Zawodnik gości nie dał Kucharczykowi szans i Przecław doprowadził do remisu.

Gospodarze nie zwiesili głów i ruszyli do ataku przejmując inicjatywę w meczu. Pod koniec pierwszej połowy Lubińskiemu udało się wywalczyć rzut wolny przy linii bocznej boiska. Do piłki podszedł Klecha i precyzyjnie dorzucił na głowę wcześniej faulowanego zawodnika, Lubiński po raz kolejny pokonał bramkarza Przecławia uderzeniem głową, dzięki temu do szatni Czarni schodzili w lepszych humorach.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się od ataków gości, którzy wyszli na nią wyraźnie zmotywowani. Kucharczyk nie mógł narzekać na nudę, ale Przecławianie nie mogli znaleźć sposobu na świetnie dysponowanego bramkarza Czarnych. A ci starali odgryzać się kontrami, ale defensywa przyjezdnych nie pozwalała zagrozić swojej bramce. Czarni szukali swoich szans. Na indywidualną akcję zdecydował się Szymoński, minął kilku rywali, odegrał do Krzysztofa Kaczmarka, który dośrodkował spod linii końcowej, Klecha złożył się do ekwilibrystycznego uderzenia, ale nie trafił w piłkę, do której dopadł Suwalski i strzałem zza szesnastki próbował zaskoczyć bramkarza Przecławia, niestety piłka minęła słupek bramki i stan rywalizacji nie uległ zmianie. Zgodnie ze starym piłkarskim porzekadłem, które głosi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, rywale doprowadzili do remisu. Szymoński zatrzymał kontrę gości faulem, doprowadzając do rzutu wolnego z podobnego miejsca, z którego Klecha zaliczył asystę przy drugiej bramce Lubińskiego. Nie tylko miejsce było podobne, ale również efekt. Co prawda przy strzale z głowy po wrzutce wyśmienitą interwencją popisał się Kucharczyk, ale przy dobitce nie mógł już nic wskórać. Stan rywalizacji zmienił się na remis, który nie zadowalał nikogo. Nieznaczną przewagę miał zespół gości, ale Kucharczyk już nie pozwolił, żeby piłka przekroczyła linię bramkową.

Pod koniec meczu to zespół Czarnych miał okazję do zdobycia prowadzenia, niestety minimalnie niecelnym strzałem z dystansu popisał się Lubiński. Chwilę później mogło być 3:2. Do rzutu rożnego podszedł Malinowski, dorzucił piłkę w pole karne, na głowę Lubińskiego, który wygrał pojedynek z bramkarzem i zdobył swoją trzecią bramkę. Gdy wydawało się, że KP Przecław zaraz ustawi piłkę na środku boiska i będzie zmuszony do odrabiania strat, sędzina pod wpływem protestów zmieniła decyzję nie uznając bramki, i odgwizdując faul na bramkarzu. Sytuacja o tyle dziwna, że pierwsza decyzja zarówno sędziny jak i arbitra liniowego była korzystna dla Czarnych. Gol jednak nie został zaliczony, Lubiński za to został pozbawiony hat-tricka, a Czarni trzeciej bramki. W międzyczasie kontuzjowanego Szymońskiego zmienił etatowy zawodnik zespołu rezerw, Arkadiusz Hajdas, dla którego był to debiut w pierwszym zespole Czarnych. Miał on szansę na zmianę wyniku, ale zabrakło mu kilku centymetrów żeby przeciąć piłkę i skierować ją do siatki. Rezultat już się nie zmienił.

Drugi mecz Czarnych Szczecin z KP Przecław, drugi podział punktów. Zapewne oba zespoły czują niedosyt spowodowany stratą dwóch punktów, ale też oba zespoły powinny mieć świadomość, że wynik mógł się obrócić na korzyść każdej ze stron.

Czarni Szczecin - KP Przecław 2:2 (2:1)

Skład: Kucharczyk - Maciej Kaczmarek, Sosnowski, Malinowski (k), Klecha - Szymoński (Hajdas), Jakub Zarzycki (Wysocki), Suwalski (Śliwka), Kubiak, Lubiński - Krzysztof Kaczmarek,

Bramki: Lubiński x2.

Foto: Szymon Wysocki

Podział punktów w zaległym spotkaniu

03 maja 2022

Oficjalna strona Czarnych Szczecin

SPONSORZY CZARNYCH:

PRZYJACIELE CZARNYCH:

PARTNERZY TECHNICZNI CZARNYCH:

PARTNERZY STRATEGICZNI CZARNYCH:

PARTNER GŁÓWNY CZARNYCH:

Wszystkie prawa zastrzeżone 
© Czarni Szczecin 2023